Marina zapytana o to, dlaczego sama jest w Warszawie, gdy jej ukochany mąż wyjechał na mundial i czy sama wybiera się do Kataru, odpowiedziała, że musiała te plany odłożyć w czasie. – Miałam takie plany, ale Liamek się rozchorował i na razie czekamy, żeby się lepiej poczuł i dopiero wtedy będziemy układać plany, nie chcę kupić biletów, żeby się okazało, że będzie miał ten katarek i kaszelek. No ale tak to jest z dzieckiem, które chodzi do przedszkola – powiedziała szczerze piosenkarka.
Marina ma na głowie więcej niż Wojtek Szczęsny
Marina opowiedziała w “Pytaniu na śniadanie” więcej o codziennym życiu u boku piłkarza. Choć to dostatnie życie w luksusie, piosenkarka musi borykać się z podobnymi problemami, jak każda przeciętna kobieta zajmująca się domem i mama. – Ja mam zdecydowanie więcej na głowie. Wiadomo, teraz jest czas zgrupowania, Wojtek jest cały czas z kadrą. Ja jestem sama. Ja generalnie częściej jestem sama, niż jesteśmy razem – zaczęła swoją opowieść Marina Łuczenko-Szczęsna. – Dlatego, że pewnie ludzie o tym nie wiedzą, ale Wojtek przed każdym meczem, nawet tym ligowym u siebie, idzie zawsze do hotelu. A że ma dwa mecze w tygodniu, to my w ciągu tygodnia widzimy się tam trzy, cztery dni. Także ja zazwyczaj sama zajmuję się Liamkiem. Liamek dopiero poszedł do przedszkola w tym roku, więc cztery lata byłam taka, wiecie… uwiązana z dzieckiem w domu – wyznała.
Wojtek Szczęsny pomógł Marinie w pisaniu piosenki na Mundial
Marina tuż przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata w Katarze opublikowała nowy utwór, który ma zagrzewać do boju piłkarzy i pomagać kibicom… w kibicowaniu. Okazuje się, że w stworzeniu piosenki “This is the moment”, Marinie pomógł jej mąż Wojtek. Znany bramkarz napisał tekst do refrenu utworu i wystąpił w teledysku.
MaRina – This Is The Moment (Katar 2022)
– Wyszło bardzo spontanicznie […] Wraz z moją ekipą producencką stworzyliśmy prevkę. Chciałam, żeby piosenka była po angielsku, bo na mistrzostwa świata, no i brakowało nam refrenu. A że Wojtek świetnie zna angielski, to zadzwoniłam do niego właśnie w trakcie sesji nagraniowej i mówię: “Kochanie, kurczę brakuje nam refrenu, myślisz, że dałbyś radę coś tam wymyślić?”. A on na to: “Wyślijcie, zobaczę, co da się zrobić” […] Po piętnastu minutach odesłał mi gotowy refren – powiedziała z dumą w głosie Marina Łuczenko-Szczęsna. MJM